niedziela, 27 października 2013

Oprócz błękitnego nieba


Dzisiejsze niebo nad Rysianką (c) 1005dni
Dzisiejsze niebo nad Sopotnią (c) 1005dni

oprócz błękitnego nieba 

 / nic mi dzisiaj nie potrzeba



 / nikt do drzwi już dzisiaj nie zastuka



piątek, 25 października 2013

Wzdłuż Wisły

(c) 1005dni

Moja standardowa, najprostsza traska rowerowa. Logiczna, bo nie da się zgubić. Przyjemna, bo poza ulicami, bez świateł i skrzyżowań po drodze. Łatwa, bo pod kołem w 99% gładki asfalt i płasko. Lewym brzegiem i prawym brzegiem. 

czwartek, 24 października 2013

Magia biegania jesienią

Jesienny Las Biegowy (c) 1005dni

Kolejny dzień prawdziwie jesiennego biegania w tym tygodniu. Dlaczego tak się zachwycam aktualną porą roku? Nie trzeba, czy raczej - nie można nawet, zrywać się przed szóstą rano na trening po lesie. Dzisiaj to jeszcze punktualnie o siódmej na niebie księżyc miał przewagę nad słońcem. Jedynie suche jesienne liście nadają odrobinę kolorytu porannym wrażeniom. Te suche liście zawsze miały dla mnie nieodparty urok, tzn. nawet jak jeszcze nie biegałam, to musiałam sobie po takich liściach pokicać chociaż przez chwilę;) Kto tego nie lubi, tak poszeleścić;)

środa, 23 października 2013

Wiewiórkowe interwały

Wiewiórka przy karmniku dla sikorek;) (c) 1005dni

Jesień. Bury poranek. Mglisto. Zimno. Ludzie w czapkach nasuniętych na oczy tak bardzo, jakby się chcieli pod nimi ukryć i przysnąć jeszcze na chwilkę... suną niemrawo w stronę przystanków autobusowych. Albo w poszukiwaniu miejsca parkingowego. Nawet biegaczy jakby mniej. Dzień jak co dzień [roboczy]. Oto jesień w wielkim mieście. Nikt nie widzi tego, ile dzieje się tuż obok, pod osłoną jesiennych kolorów...
 

niedziela, 20 października 2013

Perła ubłocona...

Meta (c) Perły Małopolski

Perła ubłocona do szpiku kości. Perła wymęczona jak żaden inny start. Perła przepiękna, górska, widokowa, jesienna, cała w złoto-purpurowych szeleszczących liściach. Perła niby ostatnia w tym roku, ale dla mnie to nie urok czasu podsumowań (zwłaszcza że nie byłam na wszystkich), a raczej impuls do szykowania się na Perły przyszłoroczne. No to jak to właściwie było, jak się biegało w Rabce - Zdrój?

niedziela, 13 października 2013

Jak z czterech km zrobić dziesięć

Dzisiaj opowieść o tym, jak wystartować w biegu na 4,1 km, przebiec w nim 10 km, zrobić to w czasie godnym półmaratonu i jednocześnie... mieć ubaw po pachy:) Brzmi nieprawdopodobnie czy skomplikowanie? To jest właśnie bieganie w terenie z mapą w ręku! Sama nie wiem, czy bardziej chodzi o bieganie, czy o umiejętność czytania mapy... Wczoraj na treningu BnO trochę się podjarałam tą nową rozrywką, ale teraz już jestem pewna, że to była tylko taka podpucha. Dzisiaj już nie było tak lekko, o nie. Po pierwsze, mapa w skali 1:15000 a nie - jak wczoraj - super czytelne 1:4000.

sobota, 12 października 2013

Przyjemne z pożytecznym

(c) MCKiS Jaworzno
Czy można połączyć przyjemną przejażdżkę na rolkach z działaniami charytatywnymi? Dzisiejszy dzień pokazał, że ktoś wpadł na taki pomysł i... udało się! Ekipa KKSW stawiła się pięcioosobowo w Jaworznie i wzięła czynny udział w przejeździe pt "Rolkuj po nadzieję". Wystroiliśmy się w żółty kolorek od sznurówek po czapeczki, Zby zabrał nawet żółtego pluszaka z żonkilem w łapce;) Dlaczego wszystko żółte? Bo żółte są żonkile, a żonkile są symbolem nadziei. A rolkowanie na żółto bynajmniej nie dla hecy - to było prawdziwe rolkowanie po nadzieję, a dokładniej to wyjeździliśmy trochę nadziei dla Hospicjum im. Św. Brata Alberta. Jak to możliwe?

czwartek, 10 października 2013

1005 dni rozpoczęte w Tatrach

(c) 1005dni
Piękna lokalizacja na rozpoczęcie nowego etapu treningów: Tatry. Bez skrupułów wykorzystałam argument o treści "mam roztrenowanie", aby na poziom prawie 2000 m n.p.m. dostać się nie na własnych nogach, lecz... kolejką. A z Kasprowego pokicałam sobie w kierunku Czerwonych Wierchów. Już się przyzwyczaiłam, że wśród turystów kultywujących tradycję oblężniczego zdobywania górskich szczytów wzbudzam lekką sensację. Tylko nie wiem, czy bardziej brakiem bagażu (dzisiaj nawet mikroskopijnego  camelbaka nie miałam, jedynie butelkę napoju w ręce), czy brakiem wielowarstwowego polarowo-goretexowego stroju (do biegania to jedna awaryjna bluza na wiatr wystarczy), czy może jednak tempem poruszania się?